Prezentowanie Teatru Starego byłoby nietaktem, a w każdym razie megalomanią stołecznego krytyka. Ranga zespołu i szczególna pozycja wśród polskich teatrów jest faktem znanym. Można natomiast mówić o innym niebezpieczeństwie, że przedstawienia na tej scenie ogląda się już właściwie, oczekując rzeczy niezwyczajnych. Zwłaszcza, jeśli reżyser miary Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#} przygotowuje tutaj wielki dramat europejski. I tak się złożyło, że pierwszego wieczoru zobaczyłam "Życie snem" Calderona. Jest to spektakl bardzo ciekawy. Spektakl pięknych inscenizatorskich planów, kilku precyzyjnych ról. A jednak całość budzi dość zasadnicze wątpliwości. Otóż słynną barokową sztukę przetworzył Jarocki osobliwie, realizując - jakby obok tekstu - swój własny sen o Polsce. Sen, w którym nakładają się romantyczne symbole, obrazy Wyspiańskiego, ironia Gombrowicza. Sen paradoksów, sen o bez mała pozytywistycznym finale trag
Tytuł oryginalny
O Krakowie, historii i tropach współczesnych (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności Nr 150