W Teatrze Powszechnym zaplanowano jutro premierę "Dam i huzarów" Aleksandra Fredry w pani reżyserii. Czy w Polsce są jeszcze damy i huzary? - Nie, są kobiety i mężczyźni. Ja robię spektakl o kobietach i mężczyznach, a nie damach i huzarach. A czy młodzi reżyserzy, jak pani, nie mają sztuk młodych pisarzy, że sięgają po klasykę? - Są sztuki młodych autorów, ale trzeba robić raz to, raz tamto. Konieczny jest jakiś płodozmian. Sięgnęłam po Fredrę, bo go nigdy nie robiłam i ta sztuka mnie bawi. Nie ma pani obaw przed robieniem tego, co wszyscy znają? - Niestety, nieszczęście teatru dzisiaj polega na tym, że przewaga jest zdecydowanie po stronie tekstów, które wszyscy znają niż rzeczy nowych, z którymi można zaryzykować. Ostatnio ryzykowałam z prapremierą światową sztuki Głowackiego. Ale nie widziałam żadnej inscenizacji "Dam i huzarów" więc nie mam się do czego odnosić. W tym co robię szukam prawdy o człowieku. J
Tytuł oryginalny
O kobietach i mężczyznach
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Dnia nr 11