"Kobieta, która wpadała na drzwi" Roddy'ego Doyle'a w reż. Adama Sajnuka w Teatrze WARSawy. Pisze Agnieszka Górnicka w Teatrze dla Wszystkich.
Życiorys nie jednego z nas mógłby posłużyć za scenariusz monodramu, w którym, jak w kalejdoskopie, zmieniające się obrazy symbolizowałyby najważniejsze doświadczenia zebrane na przestrzeni lat. Sięgając pamięcią do wczesnego dzieciństwa widzimy zarys impresji i inicjacji, lata szkoły i dojrzewania, potem wchodzenie w dorosłość i rodzące się poczucie odpowiedzialności. Rozczarowania, odrzucenia i miłości, następnie życie - zdawać by się mogło w pełni świadome i przemyślane - należące do dorosłego człowieka. Co jeżeli w życiowym scenariuszu pojawią się momenty, o których nie chcemy pamiętać? Doświadczenia traumatyczne, okrutne i złe? Czy istnieje limit ciosów, które możemy otrzymać od losu? Co z ciosami wymierzanymi przez drugiego człowieka? Życie Pauli Spencer, bohaterki monodramu w reż. Adama Sajnuka, to ciągłe zderzanie się z brutalnym światem męskiej dominacji i siły, światem, w którym na każdym kroku trzeba walczyć