Czytając recenzję Marka Mikosa ("GW" z 19 maja) z przedstawienia "Słomkowego kapelusza" Labiche'a w reżyserii Andrzeja Wajdy, odnoszę wrażenie, iż w tym samym czasie (Kraków, 17 maja) i na tej samej scenie (Stary Teatr) oglądaliśmy dwa różne spektakle. Cóż, może jako mieszkaniec kulturalnej prowincji nie byłem w stanie dostrzec "bezradności odmalowanej w mimice i grze aktorów", jednak nie miałem najmniejszego problemu z zauważeniem wybuchających raz po raz na widowni salw śmiechu i oklasków, których to objawów rozbawienia publiczności pan Mikos dziwnie nie dostrzegł. (...) rytm "Słomkowego kapelusza" Henry Gidel przyrównał do "rytmu oszalałej karuzeli". I tak jak karuzela kręci się w koło, tak w sztuce Labiche'a wciąż powtarzają się sytuacje i wypowiedzi. Widzimy więc ciągle pojawiający się orszak, powtarzają się sytuacje i wypowiedzi, (...) gesty (...). Do tego rytmu dostosował się również autor opracowania muzycz
Tytuł oryginalny
O kapeluszu raz jeszcze (Listy)
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 133