Zamiar wystawienia "Dziadów" dojrzewał od dawna. Z inicjatywy Leona Schillera dyskutowano tę sprawę wiele razy, zapowiedziano nawet - i odwołano - kilka specjalnych konferencji. Potem zapanowała cisza. Potem umarł Leon Schiller. W rezultacie wielka romantyczna rocznica zaskoczyła teatry nieprzygotowane. Wówczas na łeb na szyję zaczęły pracować różne jubileuszowe komitety, komisje i egzekutywy. Po smutnych doświadczeniach dziesięciolecia sceptycznie przyjęliśmy decyzję Rady Kultury. Nikt nie wierzył w polityczną odwagę naszych teatrów. Nie widziano przyszłego inscenizatora "Dziadów" ani odtwórców głównych ról. Wszystkich niepokoiło, jaka będzie nowa koncepcja ideowa i artystyczna "Dziadów". Dość zgodnie zresztą przyznawali zarówno entuzjaści jak sceptycy, że droga do narodowego teatru monumentalnego nie prowadzi przez pospieszne, jubileuszowe improwizacje. Do utrzymania niewiary w niemałym stopniu przyczynił się fakt, że
Tytuł oryginalny
O jubileuszowych "Dziadach"
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Nr 4