"Listy na wyczerpanym papierze" w reż Leny Frankiewicz w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana w Warszawie. Pisze A.K. w Polityce.
Burzliwy romans dwojga mistrzów polskiej piosenki trwał dwa lata, od 1964 do 1966 r., zostały po nim piękne listy miłosne (opublikowane w 2010 r.) i jeszcze piękniejsze piosenki. To samo można powiedzieć o spektaklu Leny Frankiewicz: "Nie zakocham się tej wiosny", "Na całej połaci śnieg", "Na całych jeziorach ty", "Podła", "Byle nie o miłości", "Dookoła noc się stała", "O, Jeremi", "SOS", "Moja dziewuszka nie ma serduszka" z nowym, biograficznym kontekstem brzmią wspaniale. W bardzo dobrych jazzowych aranżacjach Michała Tokaja, śpiewane przez czwórkę aktorów Polskiego: Lidię Sadową, Agnieszkę Wilczyńską (świetny głos!), Rafała Królikowskiego i Pawła Ciołkosza. Wciąga opowiadana przez piosenki historia o uczuciu osobowości zbyt różnych, by mogło przetrwać. A o tym, że kiedy aktorzy nie śpiewają, biegają po scenie i widowni, przestawiają kanapę oraz uprawiają szwedzką gimnastykę skrzyżowaną z tańcami z lat 60., na szczęście zapomin