Michał Kotański nie ustrzegł się nadmiernej koncentracji na środowisku homoseksualistów. Dlatego wielu odczyta pewnie ten spektakl jako prezentację problemów zamkniętego światka gejowskiego, gubiąc szerszy kontekst - o "Spaleniu matki" w reż. Michała Kotańskiego w Teatrze Wybrzeże pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.
Żyjemy w świecie bez uczuć. Jest tylko pozór, ułuda, atrapa uczucia. Jeśli już coś czujemy, to niejako "przy okazji", w sposób niepełny, nieodwzajemniony, czy wykoślawiony. Żywot przecieka nam przez palce i nie potrafimy temu zaradzić. Taką przerażającą wizję świata ukazuje nam Michał Kotański, reżyser "Spalenia Matki" Pawła Sali. Dramat Pawła Sali to opowieść o ludziach, którzy nie radzą sobie z trudnościami, jakie napotykają w swoim życiu. Autor symbolicznie nakreślił postacie, które, poprzez przynależność do środowiska mniejszości seksualnej, zderzają się z problemami każdego człowieka. Jakie to problemy? Brak akceptacji, kwestia tożsamości i identyfikacji, samotność we dwoje, reakcja na śmierć osób bliskich. Świat gejów to przestrzeń, w której lepiej widać iluzyjność zachowań. Sala bezlitośnie zdziera maski konwenansom, obnaża sposoby życia przeciętnego człowieka, ukazuje kryzys wartości - znak firmowy naszych czas�