- Klasą człowieka jest umiejętność przyjęcia czasem kąśliwej uwagi. Ironia, sceptycyzm są atrybutami inteligencji. Nie byłoby dramaturgii George'a Bernarda Shawa, nie byłoby Marka Twaina, nie byłoby Oscara Wilde'a, Witkacego by nie było, już nie mówię o Gombrowiczu, gdyby nie ich finezyjna, choć złośliwa nieraz inteligencja! Ci państwo wszyscy, co wykrzykują, że po drugiej stronie są tylko "komuniści i złodzieje" i nie-Polacy, gdyby oni przeczytali dobrze "Dzienniki" Gombrowicza! - mówi Jerzy Stuhr.
Nie mogę już znieść tego, co się stało z naszym językiem! Dzięki politykom pokracznie spełniło się marzenie Norwida, żeby język wyrażał to, "co pomyśli głowa". Ale to nie tylko słowa, to całe pojęcia, to publiczne stosowanie słów wyłącznie negatywnych w sferze społecznej, ale i w rozmowach prywatnych, to stworzenie całego słownika słów i pojęć postponujących przeciwnika politycznego, co się rozlewa na cały kraj. Dlaczego tego nie udaje się zatrzymać? Dlaczego normalni ludzie to przyjmują?- pyta Maria Malatyńska. - Ja też się nie mogę pogodzić, chociaż jestem zahartowany, bo w tym zawodzie, który uprawiam od wielu lat, jest się nieustannie poddawanym wielu krytykom, często przekraczającym meritum sprawy, dotykających nieraz spraw bardzo osobistych. Bo jak mi ktoś mówi, że moja myśl jest banalna, to sugeruje, że to ja jestem banalny, a nie chcę taki być. Jak krytyk mówi, że coś płasko odczytuję, a mam takie recenzje, zwłaszcz