EN

1.03.1968 Wersja do druku

O Edmundzie Wiercińskim

Staram się wyobrazić sobie postać Edmunda Wiercińskiego, taką jaką zapamiętałem z teatru, z narad, dyskusji, spotkań. Jego sylwetkę, sposób poruszania się i mówienia. Jego oczy, o których tyle razy powiedziano, że były "płomienne". Jego uśmiech, w którym - w jemu tylko właściwy sposób - jakaś gorycz i melancholia stapiała się z pogodą, z czymś nawet, co można by określić jako "naiwne" i "dziecięce". Nie należałem do kręgu jego bliskich. Nasze kontakty miały charakter oficjalny, półoficjalny, lub też przelotnie towarzyski, to znaczy taki, który pozwala na dotykanie spraw, nazwanych przez Witkacego "istotnymi" ale nie dopuszcza, aby się w nie zbytnio zagłębiać. Moje wrażenia mogły więc być powierzchowne. Kiedy jednak - dla zbudowania sobie obrazu postaci - próbowałem je uzupełniać wiadomościami o twórczości i działalności scenicznej Wiercińskiego, wszystko zgadzało się nad podziw. Niewielu chyba znałem i znam ludzi, których wyg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

O Edmundzie Wiercińskim

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr 1968 nr 5

Autor:

Edward Csató

Data:

01.03.1968