Ewa Wąchocka. Jedną z przyczyn ciągłych zahamowań w badaniach nad krytyką teatralną jest pewna paradoksalność jej sytuacji. Paradoks polega na tym, że wszelki zapisany ślad po przedstawieniu jest trwalszy, a więc bardziej "wymowny" niż przedmiot jego opisu, przy tym ta "przewaga" świadectwa nad dziełem stanowi zasadę, nie szczególne zrządzenie losu, jak np. w przypadku opisów, które zachowały się po zaginionych obrazach czy budowlach. Spektakl teatralny przemija, mówiące o nim teksty - o ile nie ulegną materialnej destrukcji - pozostają.
1 Funkcja dokumentacyjna krytyki urzeczywistnia się właściwie niezależnie od intencji i wartości przekazu krytycznego. Choć sam w sobie nieraz nie najświetniejszy, doraźny lub tendencyjny, bywa dla badacza cennym materiałem, cenniejszym wielekroć niż wypowiedź krytyczna dla literaturoznawcy, zdarza się bowiem, że tylko w ten sposób może on dotrzeć do pewnych ustaleń dotyczących interesujących go faktów. To wskutek tej, chwalebnej skądinąd, roli świadka, krytyk, mimo iż zdolny przemawiać po latach, odsuwa się chcąc nie chcąc na drugi plan, skoro jego relacja zastępuje niejako nieobecny obiekt. Ten paradoks krytyki teatralnej sprawia, że chętnie korzystamy z jej usług naocznego obserwatora, odwołujemy się do jej opinii, ale w zapamiętałym dążeniu do poznania teatru mniej zajmujemy się nią samą. Ubolewając jeszcze nad połowicznością wysiłków przekładu ulotnej materii spektaklu i kręcąc nierzadko nosem, że tak niewiele otrzymaliśmy. O