I. "La Boheme!" Zatem "Cyganeria 2006", właśnie 2006 - i to już nasz pierwszy problem. Po operze, idąc do domu: "Mieliśmy dobry wieczór, primadonnę Jekatierinę Sołowiową, subtelności orkiestrowe z Kazimierzem Kordem, zderzenie czołowe Mariusza Trelińskiego, wspartego przez Borisa Kudličkę, z librettem". Przejdźmy do refleksji. Ta opera zaczyna się cyganerią bez miłości, a kończy miłością bez cyganerii. Z muzyką problemów nie ma, pod warunkiem posiadania umiejętności zmierzenia się z muzycznym tsunami Pucciniego, ale cyganeria Henri Murgera i librecistów opery to problem dziś okrutny. Ideały lat trzydziestych XIX wieku nie są dzisiejsze, wypowiedziane wprost zalatują werbalizmem, a jeżeli nawet skryją się jakoś w muzyce w czasie przedstawienia, to dla reżysera są obecne i odsłaniają się jako tak zwana "treść opery", której z urzędu musi być przytomny. Co więc począć z tymi poetami bez grosza, z jeleniem Lulu (w Drugim Obrazie), ze ś
Tytuł oryginalny
O czym śpiewa Mimi, czyli "La Boheme" Trelińskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Zeszyty Literackie nr 2