Doszło do momentu, w którym to, co budzi dziś największe emocje nie powstaje na scenie niezależnej, ale w teatrze repertuarowym. Alternatywni wbrew samej nazwie nie szukają innych rozwiązań, nie polemizują z młodszymi zdolniejszymi.
"Teatr offowy, który nie oferuje dziś alternatywnych rozwiązań przestaje mieć rację bytu. Sami artyści nie widzą w tym problemu. Szkoda, bo przecież off zawsze ożywiał atmosferę teatralną. Kiedy w 1968 roku na festiwal w Awinionie zaproszono grupę Living Theater, granica między teatrem repertuarowym a kontrkulturowym była zbyt wyraźna, aby decyzja ta nie wzbudziła kontrowersji. Aktorzy Living wykrzykując podczas spektaklu hasła: nie można żyć bez pieniędzy, nie mogę palić marihuany, zapragnęli na widownię wpuścić osoby bez biletu. Dyrektor stanowczo odmówił. Grupa zrezygnowała z kolejnych występów, co stało się powodem zamieszek. Różnica między teatrem repertuarowym a offowym w Polsce była równie wyraźna jak na Zachodzie, chociaż my nie mieliśmy kontrkultury sensu stricte. Scenie niezależnej przyświecała przede wszystkim chęć ukazania tego, co w teatrze instytucjonalnym było niemożliwe ze względu na cenzurę. Dziady z sezonu 1967/6