KAŻDA sztuka pojawiająca się w repertuarze teatralnym budzi przede wszystkim zainteresowanie powodem jej wystawienia. Pytanie to jest szczególnie istotne w mieście mającym jedynie dwie sceny dramatyczne, które powinny wypełniać różnorodne potrzeby kontaktu z teatrem, poczynając od edukacji w tym zakresie, po odpowiedź na tradycyjne w Polsce pytanie: "Co na to mówi się ze sceny?", niezależnie zresztą od tego, jaką treść podkładamy pod najkrótsze ze słów. Dyrektor Janusz Bukowski, chcąc poprzez Teatr Polski utrwalać w społeczeństwie poczucie narodowej więzi i tradycji, sięgnął po dramat Juliusza Słowackiego "Lilia Weneda" sztukę interpretowaną niejednoznacznie. W odczuciu jednych odbiorców jest to symboliczne mitologizowanie prehistorii Polski, w opisie innych - aluzja do Powstania Listopadowego. Rzecz cała jest jednak bardzo niejasna, trudna w odbiorze i chyba jednak trafnie określona w liście Seweryna Goszczyńskiego: "talentu mni
Tytuł oryginalny
O czym mówi "Lilla Weneda"?
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 2