W początkowym zamyśle miało to być podobno "widowisko muzyczne w dwóch aktach na solistów, chór i wielką orkiestrę z baletem i fajerwerkiem". Potem była premiera podczas tegorocznych wakacji po której - w naszej prasie - pojawiły się pierwsze zachwyty nad "nową operą Macieja Małeckiego i Wojciecha Młynarskiego". Osoba kompozytora, uwieczniona przez Lucjana Kydryńskiego w posłowiu do Dziejów operetki H. Gruna z adnotacją: "najciekawsza bodaj indywidualność polskiego musicalu" i "czołowy przedstawiciel nowej fali naszego teatru muzycznego" powinna budzić nie mniejsze zainteresowanie niż osoba librecisty, Wojciecha Młynarskiego, popularnego autora tekstów piosenek publicystycznych i wykonawcy tychże piosenek. Ponieważ w lipcu byłem poza Warszawą i na najbliższy spektakl po uroczystościach premierowych trafiłem dopiero 11 września - nie dziwiłem się temu, że tymczasem koledzy redakcyjni żywo dopominali się o recenzję z nowej opery, "o której już
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 23