"Ambasada" w reż. Wojciecha Wińskiego Teatru Usta Usta - Republika. Pisze Marta Keil w Didaskaliach.
Od kilku lat Wojciech Wiński konsekwentnie anektuje dla teatru nowe przestrzenie: zarówno fizyczne, obejmujące labirynt miasta, jak i mentalne - stawiając widza wobec konieczności aktywnego kreowania wydarzenia. Spektakl tylko do pewnego stopnia jest dziełem artysty - znaczenie konstytutywne dla jego przebiegu mają również widzowie. Oczywiście, dzieje się tak w przypadku większości spektakli teatralnych. Wiński jednak nie tylko oczekuje żywej reakcji, ale także stawia widza wobec konieczności dokonywania wyborów wiążących dla przebiegu akcji. Nie mamy tu do czynienia z wieloosobową widownią, siedzącą w wygodnych fotelach, lecz z kilkorgiem widzów, zapraszanych do wnętrza kreowanego świata; kreujących go, ale też i paradoksalnie przezeń wchłanianych. Tak było w "Driverze", w którym sceną był samochód, widzami natomiast - czworo pasażerów, podróżujących wraz z dwojgiem aktorów po nocnym Poznaniu. Po drodze uczestniczyli w scenach zaaranżowanych