Polskich sztuk współczesnych mamy mało, a zwłaszcza mało dobrych. Nawet najbardziej interesująca pozycja bieżącego sezonu, "Imiona władzy" Broszkiewicza, posiada - jak starałem, się pokazać w poprzednim felietonie - wiele słabych stron; nic dziwnego, że teatry, poszukujące aktualności, chwytają się adaptacji powieściowych. Tak zrobił Kazimierz Dejmek w łódzkim Teatrze Nowym, biorąc na warsztat "Ciemności kryją ziemią" Andrzejewskiego. W kilka dni po łódzkiej wizycie obejrzałem w warszawskim Teatrze Powszechnym inną inscenizacją powieści - "Wojnę i pokój" Neumanna, Piscatora i Prüfera, według Lwa Tołstoja. Okazja, jak mi się wydaje, dostateczna, aby pomówić o przeróbkach. Przed kilku laty, bodajże z okazji "Lalki" Prusa ". wywiązała się w naszej prasie dyskusja, której resztki wciąż jeszcze ożywają i zamierają: czy "wolno" adaptować na scenę utwory powieściowe. Myślę, że dyskusja ta niewiele ma sensu. Zaró
Tytuł oryginalny
O adaptacjach
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych