"Niebezpieczne związki" w reż. AgnieszkiLipiec-Wróblewskiej w Teatrze Nowym w Warszawie. Pisze Marta Sawicka.
"Hulali po polu i pili kakao!"- w tej piosence Majki Jeżowskiej więcej jest namiętności niż w całym przedstawieniu Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej. Wprawdzie czwórka aktorów również po scenie hula, a zamiast kakao popija wino, jednak ich bieganina do niczego nie prowadzi. Bohaterowie wyśmienitych tekstów na scenie Nowego okazują się papierowi. W wykonaniu Majchrzaka czy Samos role są pretensjonalnie zagrane. Widz ma wrażenie, że to postacie z całkiem różnych przedstawień. Aż trudno uwierzyć, że ten sam tekst posłużył filmowym adaptacjom Formana czy Frearsa (trzy Oscary). W XVIII wieku świetną kontrowersyjną powieść "Niebezpieczne związki" umieszczono w indeksie ksiąg zakazanych. W XXI wieku, dzięki nieudolności reżyserskiej, miernej grze aktorskiej i bezsensownej scenografii, publiczność nerwowo zerka na zegarki. Nawet ci, którzy znając oryginał, liczą choć na pikantne fragmenty, srogo się zawiodą. Przedstawienie to czcza paplanina, w dodatk