DLA UCZCZENIA Stanisława Ignacego Witkiewicza, który - jak wiadomo - "wybitnym dramaturgiem był"... Dla uhonorowania własnego kierownika literackiego Janusza Deglera, który wybitnym witkacologiem jest i bez specjalnej rocznicowej okoliczności zorganizował Teatr im. Norwida kilkudniową - ogólnopolską sesją poświęconą twórczości Witkacego. Nie będę pisał o sesji, choć wydaje się, że m. in. wiodące referaty (nazwiska Błońskiego, Deglera, Sokoła mówią tu same za siebie), spełniły swe zadanie. Tym trudniej pisać o przygotowanym "na okoliczność" przedstawieniu. Zwłaszcza, że rokowania były znakomite. Zacznijmy jednak od stwierdzenia, że widywałem już różne (denne i znakomite) przedstawienia sztuk Witkiewicza; po raz pierwszy zobaczyłem spektakl nudnawy. A przecież zrealizował go Krystian Lupa, którego te same, szkolne (PWST Kraków) "Nadobnisie i koczkodany" zrobiły prawdziwą furorę, a w każdym razie były głośno chwalone. Myślałem zrazu;
Tytuł oryginalny
Nudnawy Witkacy
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 25