- Tęsknię za linearnym opowiadaniem historii, ale z drugiej strony nie jestem pewna, czy dzisiaj umiałabym się w tym odnaleźć, czy nie czułabym się na tyle oldscoolowo, że sama chciałabym coś naruszyć... - mówi MAGDALENA CIELECKA, aktorka Nowego Teatru w Warszawie.
Kobieta z zapałkami" to studium zbrodni. Rekonstrukcja morderstwa odwołująca się do najskrytszych tajemnic rodzinnych bohaterki. Tekst Władimira Klimienki (Klima) wyreżyseruje Aleksandra Konieczna. Premiera 24 marca w Teatrze Narodowym. Obok Magdaleny Cieleckiej na scenie zobaczymy Karola Pochecia i Jacka Różańskiego. PANI: Grała Pani często w spektaklach hybrydach opartych na kilku tekstach. Oniryczny utwór Klima jest podobny, zawiera mnóstwo literackich odniesień. Czy to świadomy wybór? MAGDALENA CIELECKA: To nie tak, że jestem aktorką o określonej specjalizacji i wybieram podobne utwory. Natomiast sądzę, że można mówić o jakimś trendzie w teatrze, bo dzisiaj rzadko się spotyka reżysera, nawet ze starszego pokolenia, który wziąłby jakiś dramat i zrobił go od początku do końca tak, jak jest napisany, bez naruszania jego struktury. Czy nie ma w Pani tęsknoty za "zwyczajną" fabułą? - Jest. Ogromna. Tęsknię za linearnym opowiadaniem historii