"Szalone Zoo" w reż. Konrada Szachnowskiego w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Magdalena Hajdysz w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Najnowszy spektakl Teatru Miniatura, "Szalone zoo", miał być z założenia "rewią w pigułce", czyli posiadać wszystkie charakterystyczne elementy gatunku, a przy okazji bawiąc - uczyć, wprowadzając do słownika naszych dzieci to nowe, egzotyczne słowo. "Szalone zoo" po części to zadanie spełniło - były oświetlone schody w głębi sceny, były krótkie, "popisowe", śpiewane i tańczone występy zwierzęcych artystów, były barwne, błyszczące, wieczorowe stroje. Lew bawił się w konferansjera, pingwiny, łabędzie i pelikany tańczyły, małpy grały, foka, pantera i żyrafy śpiewały. Jednak wbrew słowom jednej z piosenek, głoszącym: "Nie dopadnie cię tu nuda/W szalonym naszym Zoo./Tu zobaczysz istne cuda,/Z uśmiechem wyjdziesz stąd." w "Szalonym zoo" niestety powiało nudą już od początku, a z cudów ziścił się zaledwie jeden. Za to jaki! Ogromne wrażenie nie tylko na młodych, ale i na dorosłych widzach zrobił skonstruowany niejako na zasadzie neg