"Noże w kurach" w reż. Joanny Zdrady w Teatrze Bez Sceny w Katowicach. Pisze Marta Fox na swoim blogu.
Nagle i niespodziewanie znalazłam się w całkowicie innym, porywającym i pozornie nie moim świecie. Nagle - bo nie wiedziałam, o czym jest sztuka, nic na jej temat nie przeczytałam przed wejściem do teatru. Nagle - bo z jazgotu miejskiej ulicy, natłoku sensacyjnych wiadomości podawanych przez radio i telewizję, znalazłam się w świecie poetyckim, porywającym, każącym trwać na niezbyt wygodnym krześle w jednej pozycji i na jednym oddechu aż do końca spektaklu. Trwać ze strachu, że zmiana pozycji, czy chrząknięcie mogłoby wytrącić mnie z tej aury, rozerwać kokon, w który się spowiłam od pierwszej kwestii, kiedy to Ona, Kobieta wiotka jak trzcina, ubrudzona matką Ziemią, mówi do swojego męża, oracza: Nie jestem pole. A mąż odpowiada: Mówię, że jesteś jak pole. Nie jestem jak pole, jestem jak ja, odpowiada. Jestem pole/ jestem jak pole. Zasadnicza różnica. To tak jakbym powiedziała: Jestem kobietą/ jestem jak kobieta. Nigdy nie widziałam taki