To idealny przykład stereotypowego musicalu: lekka opowiastka o miłości i spełnianiu marzeń jako pretekst do wprowadzania passusów muzycznych i tanecznych - o spektaklu "Wonderful Town" w reż. Zbigniewa Maciasa w Teatrze Muzycznym w Łodzi pisze Agnieszka Serlikowska z Nowej Siły Krytycznej.
Gruntowny remont Teatru Muzycznego w Łodzi trwał cztery lata i kosztował około 50 milionów złotych. Ponowne otwarcie budynku, a zarazem inaugurację sezonu 2011/2012 postanowiono uczcić premierą musicalu "Wonderful Town" z muzyką Leonarda Bernsteina. W znajdującym się w programie liście Zbigniewa Maciasa (dyrektora artystycznego łódzkiego teatru, a zarazem reżysera spektaklu) widoczny jest niezwykły sentyment do Leonarda Bernsteina. Najnowszy spektakl Teatru Muzycznego w Łodzi wydaje się swego rodzaju krucjatą przeciwko postrzeganiu amerykańskiego kompozytora wyłącznie jako autora muzyki do "West Side Story". Niestety prawdą jest, że z powstałych w połowie ubiegłego wieku musicali tego twórcy, ten jako jedyny wytrzymał próbę czasu. Dzięki pomysłowi przeniesienia szekspirowskiej historii "Romea i Julii" w środowisko amerykańskich imigrantów tytuł ten nadal stanowi łakomy kąsek dla interpretatorów. Fabule "Wonderful Town" daleko jednak do dramat