97. "Salon Poezji" w nowotarskim ratuszu był prawdziwym majstersztykiem. Poezję Tadeusza Różewicza w minioną niedzielę czytał aktor Jakub Kosiniak. A niebawem - setny "Salon". Na pewno - jak zdradza Stanisław Krzak - organizator poetyckich spotkań - gala będzie wielka.
- Czemu ja, czemu nie Różewicz? - takim pytaniem na wiadomość o przyznaniu jej literackiej Nagrody Nobla zareagowała jesienią 1996 roku Wisława Szymborska. Skromność w tym zdaniu wielka, tak samo jak wielki był szacunek noblistki do twórczości czołowego poety pokolenia Kolumbów. Właśnie jego strofy w minioną niedzielę czytał podczas 97. już "Salonu Poezji" w nowotarskim ratuszu Jakub Kosiniak. Starsze pokolenia poezję Tadeusza Różewicza znają, doskonale pamiętają choćby "Ocalonego", rozbieranego w szkole na czynniki pierwsze. Co innego jednak szkoła, co innego salon poezji. A ten, dzięki krakowskiemu aktorowi, stał na najwyższym poziomie. Nie zabrzmiał szept, nie spadła torebka, nie zadźwięczał dzwonek telefonu. Było tylko spotkanie ze słowem - często poetycko powściągliwym, zbliżonym momentami - bo przecież to jedna z cech poezji Różewicza - do prozy. Słowem czytanym jednak tak, że zakłócenie tego czytania - przy zasłoniętych okna