"Moralność pani Dulskiej, czyli w poszukiwaniu zagubionego czakramu" w reż. Bartosza Szydłowskiego w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
"Jest oddechem" - wyznaje Bartosz Szydłowski, szef Teatru Łaźnia Nowa w Nowej Hucie. O kim łka? "Jest powrotem do prostych relacji, (...) odzywa się językiem miłości, zaufania, a nawet naiwności". No pięknie, lecz kto? Kto albo co jest cudem świeżości?... Zachwyt nad oddechem, prostotą ludową, miłością przaśną, naiwnością dziecięcą... Nie przypomina to czegoś? Studiuję wyznanie Szydłowskiego, kontempluję wyreżyserowaną przezeń "Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej - i słyszę stare kroki. Józio i Miętus, co w "Ferdydurke" za miasto ruszyli w poszukiwaniu parobka - dalej idą? A szmer na scenie? Jest szmerem wargi Miętusa, która się do załkania uniosła, bo Miętus wreszcie parobka zobaczył - Walka o gębie naturalnej, ludowej, grubo ciosanej i zwykłej? Gombrowicz mówi: "była to gęba jak noga!". Zatem? Dalej dziergajmy analogie. Czy dzieło Szydłowskiego to kolejna odsłona jego teatralnego romansu z dzielnicą "jak noga"? Scenicz