Ufundowana w 1947 roku nagroda Tony z biegiem lat stała się najważniejszym wyróznieniem, jeśli chodzi o amerykański teatr. Choć krytycy w dalszym ciągu uważają, iż jest ona wyłącznie promocją broadway'owskich scen, ceremonie Tony Awards szybko nabrały estymy godnej Oscarów. Tym bardziej, iż w gronie nagradzanych co roku pojawiają się hollywoodzkie gwiazdy filmowe. Tegoroczna, 64-ta ceremonia Tony Awards odbyła się w nowojorskiej Radio City Music Hall.
Najwięcej statuetek zebrał spektakl "Red" (Czerwony). To adaptacja sztuki amerykańskiego dramaturga Johna Logana, opowiadającej o malarzu Marku Rothko, a mającej premierę w Londynie. Jej broadwayowska wersja zdobyła aż siedem nagród Tony, m.in. za najlepszą sztukę roku, reżyserię (Michael Grandage) oraz drugoplanową rolę męską (Eddie Radmayne). W kategorii musicali bezkonkurencyjny był "Memphis" Davida Bryana i Joe DiPietro, poświęcony losom Dewey Philipsa, pierwszego białego dj'a, który w latach 50. odtwarzał muzykę czarnoskórych wykonawców. Spektakl dostał statuetkę m.in. za musical roku, najlepsze libretto oraz muzykę. Rzecz jasna wśród nagrodzonych nie mogło zabraknąć wspomnianych gwiazd z Fabryki Snów. Najlepszymi aktorami pierwszoplanowymi została ogłoszona para ze spektaklu "Fences": Denzel Washington i Viola Davis. Catherine Zeta- Jones odebrała statuetkę za główną rolę w musicalu "A Little Night Music". Z kolei Scarlett Johans