Dziś w nowojorskim Al Hirschfeld Theatre premiera kultowego przedstawienia "Hair".
"Amerykański plemienny miłosno-rockowy musical" powraca na scenę. "Hair" zawdzięcza revival dzieciom dzieci-kwiatów. Oraz kobietom. W Iraku jak w Wietnamie Spektakl wyreżyserowała Diane Paulus, choreografię opracowała Karole Armitage. Obydwie z generacji, która nie pamięta wojny w Wietnamie. Obsada też została odmłodzona. W postać Bergera wcieli się Will Swenson; Christopher J. Hanke zagra Claude'a; w roli Sheili obsadzono Caissie Levy. Przed premierą aktorka mówiła: - Młodzi buntują się przeciwko pokoleniu rodziców, to normalne. Już choćby pod tym względem "Hair" pozostaje aktualne. Ale nie tylko o to chodzi. Wybór Baracka Obamy na prezydenta USA zmienił polityczny klimat. Powiało nadzieją. Jak wtedy, pod koniec lat 60. Diane Paulus też nie wątpiła w sukces nowej inscenizacji - "Hair" mówi o wciąż aktualnych problemach dotyczących ludzkiej kondycji. Tamto pokolenie szukało sensu, wartości życia, jego ceny. Dziś jest tak samo.