Każdy wiedźmin potwierdzi, że niektóre potwory są trudne do zabicia. Podobnie Upiór z opery nie umiera nigdy. Andrew Lloyd Webber [na zdjęciu] ukończył musical "Love Never Dies", który jest kontynuacją losów zamaskowanego geniusza muzyki znanego ze sztuki "Upiór w operze". Autor jest bardzo zadowolony ze swojego dzieła!
Podobnie jak wielu mieszkańców Europy, Upiór po niezbyt udanym życiu postanowił wyemigrować. Nowy musical opisuje jego losy po dziesięciu latach, kiedy to opuścił swoją norę pod operą paryską i nawiedza podziemia Nowego Jorku (konkretnie pod Coney Island). Podobnie jak miłość, pewne przyzwyczajenia nie umierają. "Love Never Dies" nie jest sequelem w klasycznym tego słowa znaczeniu. Widz, który nie miał styczności z "Upiorem w Operze" może pójść na spektakl i nie będzie miał problemów ze zrozumieniem treści. Twórca jest bardzo dumny z obu musicali. "Mogę teraz wycofać się w cień i z radością podziwiać swoją pracę" - stwierdził. Musical będzie na deskach londyńskiego teatru Adelphi w marcu przyszłego doku. Od listopada sztuka ruszy do Nowego Jorku, a w 2011 przeniesie się do Australii. Oryginalny "Upiór w operze" był niesamowitym hitem, który obejrzało ponad sto milionów ludzi na całym świecie.