Dyrygent Yannick Nézet-Séguin objął stanowisko w Metropolitan Opera w Nowym Jorku po Jamesie Levinie, który odszedł po 40 latach w niesławie, oskarżony o molestowanie seksualne. - Met to wspaniały teatr operowy, ale wciąż za mało eksperymentuje. Dlatego wprowadzę współczesne opery - mówi Anna S. Dębowskiej w Gazecie Wyborczej.
Yannick Nézet-Séguin w dziesięć lat zrobił oszałamiającą karierę dyrygencką na świecie. W ubiegłym roku w wieku 44 lat został dyrektorem muzycznym najpotężniejszego teatru operowego na świecie - Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Równocześnie jest szefem artystycznym Filadelfia Orchestra, a gościnnie jest związany z Berlińskimi Filharmonikami, z którymi przyjechał właśnie do Polski. We wtorek 19 lutego wystąpili w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, w środę 20 lutego będą gościli w siedzibie NOSPR w Katowicach. Grają "Morze" Claude'a Debussy'ego i V Symfonię B-dur Sergiusza Prokofiewa. Nézet-Séguin pochodzi z Kanady i jest uwielbiany przez muzyków i publiczność. Próby pod jego batutą odbywają się w przyjaznej i inspirującej atmosferze. Zresztą etat w Met dyrygent zawdzięcza nie tylko poparciu dyrektora generalnego, ale również właśnie woli orkiestry. Nie ukrywa, ale wprost przeciwnie - nagłaśnia to, że jest gejem i że od 25 la