EN

11.04.2016 Wersja do druku

Nowy dyrektor chce być wierny tradycji STU

- Od nazwiska "Jasiński" nigdy się nie da uciec. To największa moc tego teatru. Ale też to sam Jasiński rozpoczął przed laty jego wietrzenie, dopuszczając innych. Kiedyś silna osobowość mogła narzucić świat swej artystycznej wizji odbiorcom i oni musieli jej sprostać. Dzisiaj czasy takie, że to osobowości muszą uwzględniać świat oczekiwań odbiorców - mówi KRZYSZTOF PLUSKOTA, którego Krzysztof Jasiński wybrał na swego następcę i dyrektora artystycznego Teatru Scena STU.

Już Pan reaguje na słowa "Panie Dyrektorze"? - Traktuję to w kategoriach żartu, zwłaszcza, że mówią tak koledzy, którzy niedawno zwracali się do mnie per "Pluskot". Naprawdę nic Pan nie wiedział o tej nominacji? Przecież Krzysztof Jasiński prowadził z Panem rozmowy. - Rozmowy prowadziliśmy, wszelakie, ale ani przez sekundę o mojej nominacji. Dopiero teraz, łącząc pewne fakty, widzę, że było tych rozmów wyjątkowo dużo, i to sam na sam z dyrektorem Jasińskim. Ale do 19 lutego ani przez moment tej nominacji się nie spodziewałem. Jak Pan sądzi, jakie Pana walory zadecydowały? - Nie mogę nie uwzględnić tego, co Panu powiedział sam dyrektor Jasiński, bo czytałem... To przypomnę: "Od pięciu lat zbierałem wiedzę na temat ewentualnych kandydatów i Krzysztof Pluskota wygrywał wszystkie rankingi. Jest absolwentem krakowskiej PWST, wychowankiem Jerzego Stuhra, 11 lat spędził w Grupie Rafała Kmity, gdzie, jak niegdyś w STU, trzeba było zajm

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nowy dyrektor chce być wierny tradycji STU

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski online

Autor:

Rozmawiał Wacław Krupiński

Data:

11.04.2016