Świat ukryli za czarną kurtyną sceny, bo stara teatralna mądrość głosi, że tylko ludzie z czystym sercem mogą naprawdę zobaczyć i odkryć, co się za nią kryje.
A że dziś trudno znaleźć czyste serca, dlatego cała nadzieja w dzieciach - mówią Renata i Andrzej Diaków z Rodzinnego Teatru Lalek Pinokio w Nowogrodzie Bobrzańskim, który założyli przed kilku laty.
Renata zrobiła szkielet czarownicy. O tym, jak będzie wyglądać, pozostawia wyobraźni ósemki dzieci, które przyszły na jej zajęcia. Papier maczają w kleju i owijają kukłę. Potem pomalują i postawią pod domkiem Baby Jagi, do którego przyjdą Jaś i Małgosia. Wszystko, co zrobią dzieci, Renata i Andrzej chowają w swoim domu przy ul. Kościuszki. Właściwie cały zamienili w pracownię teatralną, łącznie z piwnicą i strychem. Z każdego kąta spogląda lalka lub olbrzymia maszkara. - Jak to się ładnie mówi, animujemy kulturę w gminie, w dużej mierze spontanicznie. Mamy pomysł, scenariusz i tworzymy do niego scenografię. Czasem trwa to kilka miesięcy, czasem nawet kilka lat. Lalki robimy ze wszystkiego, co mamy pod ręką. Szyjemy, sklejamy... - opowiadają. Jak się nie pogubić w gąszczu kukieł? - Są poukładane bajkami, spektaklami. Odnajdujemy się bez problemu - śmieje się pan Andrzej. Podzielili zadania. Renata pisze teksty, Andrzej zaj