Rower zamiast konia, motor zamiast osła, nagie kobiety i szalejący reporterzy śledzący koleje losu bohatera - taki pomysł na "Don Kichota" przedstawił Ryszard Major. Premiera spektaklu opartego na powieści Miguela Cervantesa, odbyła się w sobotę w Teatrze Polskim w Szczecinie. Pełna uroku i humoru, podpartego nutką melancholii, historia o błędnym rycerzu z La Manczy (Jacek Polaczek), podróżującym po świecie ze swoim wiernym giermkiem Sancho Pansą (Adam Zych) jest wdzięcznym materiałem teatralnym. Niestety, Majorowi nie do końca udało się to wykorzystać. Sztuce brakuje konsekwencji - niby próbuje się wprowadzać do niej elementy nowoczesne, ale tak, by nie nadwyrężyły klasycznego tekstu. Inscenizacja jest również bardzo długa (ponad 3 godziny), przez co z każdą chwilą traci dynamikę. Warto jednak "Don Kichota" zobaczyć, bo mimo pewnych niedoskonałości, przykuwa uwagę: głównie ze względu na aktorstwo głównej pary bohaterów, bardzo dopasow
Tytuł oryginalny
Nowoczesność błędnego rycerza
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 220