EN

28.09.2009 Wersja do druku

Nowocześnie, a nie bizantyjsko

Najważniejsze, żeby środowisko twórcze nie siedziało i czekało, że minister mu da, tylko żeby się organizowało. Na Kongresie to się zaczęło, wyszliśmy ze swoich branż. Myślę, że ten dialog będzie kontynuowany - mówi Agnieszka Holland w Gazecie Wyborczej.

Rozmowa z Agnieszką Holland, reżyserką filmową Roman Pawłowski: Mówiła pani przed Kongresem, że poziom zaufania pomiędzy władzą a artystami osiągnął poziom zerowy po fiasku ustawy medialnej. Czy Kongres to zmienił? Agnieszka Holland: Po owocach ich poznacie. Kongres jest dobrym otwarciem: pojawiły się ze strony polityków pewne deklaracje, przełamany został język konfliktu, podejrzeń i lekceważenia. Teraz czekamy na konkrety: zmiany legislacyjne i finansowe. W przedstawionym na Kongresie rządowym programie "Polska 2030" mówi się o kulturze jako formie spędzania wolnego czasu po pracy oraz sprężynie rozwoju gospodarczego. Nie ma tam ani słowa o krytycznej funkcji kultury. Czy nie obawia się pani zinstrumentalizowania kultury, ograniczenia jej roli do składnika PKB? - Obawiam się raczej braku podmiotowości i samostanowienia. Środowisko częściowo samo jest tu winne, ponieważ przez ostatnie 20 lat wielu twórców przyjęło postawę klientel

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Agnieszka Holland: Nowocześnie, a nie bizantyjsko

Źródło:

Materiał nadesłany

gazeta Wyborcza nr 227 online

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

28.09.2009

Wątki tematyczne