Goszcząca w czwartek w Teatrze na Świebodzkim jednoaktówka "Hauptmann" znalazła się w finale konkursu na wystawienie polskiej sztuki współczesnej. Trochę mi głupio, nominacja robi wrażenie, ale pięć kwadransów "Hauptmanna" oglądałem jak odcinek "Czterech pancernych", nie jak komediodramat - choć tak prowadził sztukę Jerzego {#os#38269}Łukosza{/#} z aktorami jeleniogórskiego Teatru im. Norwida Waldemar {#os#6545}Krzystek{/#}. Historia prawdziwa Anegdota jest arcyciekawa. Schorowany Gerhart Hauptmann czeka w swym domu w Jagniątkowie właściwie już tylko na Rosjan i na śmierć. Pułkownik Sokołow, oficer NKWD, otacza pisarza opieką, gdyż - dowiadujemy się pod koniec sztuki - Stalin upatrywał w nim przyszłego politycznego lidera zdenazyfikowanych Niemiec. Pisarz musiał jednak uzyskać przebaczenie Sowietów, skoro po 1933 r. flirtował z ekipą Hitlera. Żelazny list Stalina otrzymuje w zamian za ujawnienie osobistego listu Lenina,
Tytuł oryginalny
Noweletka
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Wrocław Nr 122