W styczniu tego roku warszawski Teatr Polski obchodził 75-lecie swojej działalności. Przypomnijmy, że zainaugurował ją 29 stycznia 1913 r. "Irydionem" Zygmunta Krasińskiego, w reżyserii założyciela tej sceny i następnie długoletniego jej dyrektora - Arnolda Szyfmana. Może właśnie w związku z tym faktem reżyser Jerzy Rakowiecki, mocno z tą placówką związany, jakby nawiązując do jej prapoczątków napisał sztukę pt. "Lokaj" której głównymi bohaterami są obaj Krasińscy, syn - poeta i ojciec - generał wystawioną obecnie w Teatrze Kameralnym, filii Teatru Polskiego.
Jak o tym z okazji tegoż jubileuszu pisaliśmy, rocznicę swego 75-lecia uczcił Teatr konkursem na sztukę współczesną, rozdając laureatom nagrody właśnie w ten uroczysty wieczór po galowym przedstawieniu "Żywota Józefa" Mikołaja Reja. Tak więc klasyka narodowa w tym dniu zwyciężyła (reżyser jubileuszowego spektaklu i zarazem dyrektor teatru, Kazimierz Dejmek, jest mistrzem w ożywianiu staropolszczyzny), ale ten obecny kontynuator szyfmanowskiego dzieła nie mniejsze ma zasługi w wytrwałym promowaniu naszej współczesnej dramaturgii. Jest w tej dziedzinie wręcz niezłomny i zawsze w zgodzie z temperaturą chwili bieżącej. Toteż zanim zaprezentował nam którąś z pozycji konkursowych - mamy przecież prawo spodziewać się ich realizacji - przedstawił obecnie dwie prapremiery sztuk jeszcze przedkonkursowych: na scenie dużej przy ulicy Karasia oglądać możemy "Drzewo" Wiesława Myśliwskiego, natomiast na Foksal, w Teatrze Kameralnym - "Lokaja" Jerzego Rako