EN

9.05.2011 Wersja do druku

Nowe pokolenie, ta sama elegancja

Béjart Ballet Lausanne nie wydaje się przytłoczony legendą swego mistrza. Jest zespołem młodym, radosnym i z przyszłością - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Kiedy ponad trzy lata temu umarł Maurice Béjart, tancerze z Lozanny znaleźli się w trudnej sytuacji, jak każdy zespół podporządkowany jednemu artyście. Stali się, co prawda, spadkobiercami jego choreografii, które chciałoby mieć w repertuarze wiele kompanii baletowych świata. Ale rola strażnika tradycji bywa niebezpieczna. A jednak grupie nie grozi chyba artystyczny marazm. Béjart Ballet Lausanne, który od Warszawy rozpoczął występy w Polsce, na scenie prezentuje się jak przed 15 laty, kiedy był u nas. To zespół ludzi młodych, w tańcu emanujących radością i pozytywną energią, choć oglądamy inne pokolenie. Dawny solista Gil Roman jest dyrektorem, pierwsze role przejęli wyrazisty Julien Favereau czy zjawiskowa Elisabeth Ros o ciele tak elastycznym, jakby pozbawionym kości. Młoda wydaje się też sama sztuka Béjarta. Balet "To, co mówi mi miłość" wywołuje równie silne wrażenia jak wtedy, gdy powstał, 37 lat temu. W genialny sposób przeł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nowe pokolenie, ta sama elegancja

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita online

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

09.05.2011

Wątki tematyczne