Tadeusz Słobodzianek zeszłoroczne Warszawskie Spotkania Teatralne nazwał Agitpropem. A że właśnie oficjalnie przejął dowodzenie festiwalem, należałoby uczciwie spytać: a więc daliśmy się oszukać? - pisze Paweł Soszyński w portalu dwutygodnik.com.
W ostatnim wywiadzie Tadeusz Słobodzianek - nowy, jak się właśnie oficjalnie dowiadujemy, dyrektor Warszawskich Spotkań Teatralnych - postanowił zwięźle rozliczyć się z ostatnimi edycjami festiwalu pod dyrekcją Macieja Nowaka. Edycje WST, "które ostatnio nieco ucierpiały na skutek fascynacji Agitpropem towarzysza Macieja Nowaka", mają - nie wiadomo jeszcze jak - powrócić do tradycyjnego, wysokoartystycznego (?), demokratycznego (?) modelu. I wszystko byłoby w porządku, bo trzeba się wadzić i spierać, i nie zgadzać, i odświeżać, gdyby nie ten złowieszczy "Agitprop" i ten złośliwy "towarzysz". Agitprop to skrót od Wydziału Agitacji i Propagandy założonego w 1920 roku przez Komitet Centralny KPZR. Agitprop - czytamy w definicji - to "jedno z centralnych pojęć komunistycznego werbunku politycznego od czasów Lenina. Powstało z połączenia słów agitacja i propaganda". Więc pojęcie, cokolwiek by mówić, z grubej rury, z konkretnego kontekstu. Z czar