"Portret" to jest gniot niebywały, wiem, bo widziałem, bez względu na kontekst erotyczny jest straszny, w swojej słabości artystycznej i pretensjonalności "Dorian Gray" może się ścigać z najgorszymi polskimi filmami i ma szansę na zwycięstwo. To prawda: do teatru na wybitne spektakle chodzę rzadziej niż do kina na fiutem robione polskie filmy, odnoszę jednak wrażenie, że lepiej by było, gdyby niektóre spektakle fiutem zrobiono, a nie małym palcem, byłaby z tego może jakaś sztuka, a nie kicha - pisze Krzysztof Varga w Gazecie Wyborczej - Duży Format.
Chwilowo mieszkam na Węgrzech i tęsknię do polskiej kultury i do ciekawych debat kulturalnych. Kina w moim prowincjonalnym Pécsu nie dają żadnych arcydzieł, gorzej - nie dają nawet rzeczy beznadziejnych, dyskusje medialne toczą się wokół wyborów parlamentarnych, gdzie więc mam szukać intelektualnych podniet jak nie w necie, na stronach prężnych ruchów kulturotwórczych? Tak pomyślałem i odpaliłem stronę Krytyki Politycznej. Znalazłem tam wywiad z Maciejem Nowakiem, legendarnym dyrektorem Instytutu Teatralnego oraz kultowym felietonistą gastronomicznym. Tym razem rozmowa kręciła się, niestety, nie wokół jedzenia, ale teatru, ale nie tylko, otóż kręciła się wokół stref intymnych, to jest temat, który z kulturą wiąże się nierozerwalnie, fundamentalnie i odwiecznie. Wywiad przeprowadzili Katarzyna Górna i Jaś Kapela. Już pierwsze pytanie pana Jasia Kapeli kieruje nas na odpowiednie do debaty o stanie polskiej kultury tory. Pytanie, a