Zadziorna jak Stara Praga, swojska jak Grochów, nastrojowa jak Muranów, różnorodna jak Powiśle, romantyczna jak Żoliborz, przebojowa jak Mokotów. STANISŁAWA CELIŃSKA wydaje właśnie płytę dedykowaną stolicy.
Mike Urbaniak: Kochasz Warszawę? STANISŁAWA CELIŃSKA: Chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę jak bardzo. Bo jak człowiek gdzieś mieszka, to się przyzwyczaja i wszystko wokół powszednieje. Ale pamiętam, że jak kiedyś wyjeżdżałam na wakacje, to pod koniec zawsze tęskniłam już za Warszawą. Urodziłaś się w jej ruinach, dwa lata po wojnie. - Pamiętam doskonale obraz miasta leżącego w kompletnych zgliszczach. Trzeba je było odbudować. Będąc dzieckiem, nosiłam cegły pod nawę kościoła przy Chłodnej na Woli. Z tego czasu została mi miłość do koparek. Obok naszego domu pracowała taka koparka przedsiębierna, z szuflą na linie, i robiła wielkie "am". Potem takie koparki z korbką można było kupić w sklepie z zabawkami. Ponieważ była to dzielnica żydowska, wykopywaliśmy z ziemi różne wspaniałości: koraliki i fragmenty żyrandoli. Na podwórku działał też teatrzyk, który prowadziłam, bo od małego wiedziałam, kim chcę zostać