Jest piękna, zgrabna, o długich nogach, lśniących włosach i wyjątkowo muzykalna. Opera Krakowska ma nową gwiazdę. To Zuza, 2-letnia koza, która przyciąga uwagę widzów i kradnie solistom uwielbienie publiczności - pisze Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz w Dzienniku Polskim.
Zuza jest debiutantką. Gra w I akcie opery "Napój miłosny" Donizettiego, najnowszej produkcji Opery Krakowskiej. Nie ma zbyt dużej roli. Najpierw przechodzi na skos przez scenę wraz z głównym bohaterem Nemorinem do miejsca, gdzie spędza najwięcej czasu, czyli do zainscenizowanego ogródka. Kilka razy wychodzi wraz ze swoim operowym panem na proscenium, wysłucha jego arii, napije się wody, podskubie dekorację. To wystarczy, by publiczność wodziła za nią wzrokiem. I choć na scenie znajdują się jeszcze w klatkach gruchające gołębie, a także kury i indyczka, to koza od pierwszego spojrzenia stała się gwiazdą przedstawienia. - Nie wszyscy artyści to zaakceptowali - mówi Bogusław Nowak, dyrektor Opery Krakowskiej. - Niektórym się to nie podoba, że grają na scenie wraz ze zwierzętami - dodaje. - Dla nas, artystów, dzieci i zwierzęta na scenie to chwyt poniżej pasa, to gra pod publiczkę - mówi Stanisław Knapik, chórzysta. - Wiele lat temu w "Królu Ub