Czy można "Iwonę" odczytać językiem współczesnej kultury? {#os#4013}Augustynowicz{/#} udowodniła, że można... spróbować. Lecz nie starczyło jej konsekwencji, by spektakl (wpisany w krąg sceny, na której zasiadają i widzowie) stał się czymś więcej niż efektownym uwspółcześnieniem prawd uniwersalnych. Otwiera go pokaz mód w rytm muzyki techno. Jest miejsce na stroje z plastiku, biznes-szyk rodem z bazarów, żebraka z tabliczką "jestem chory na AIDS" i firmowe szlafroki Współczesnego, które aktorzy wkładają po nagim (dosłownie!) finale, co smacznie koresponduje z apetytem na nowe brzmienie klasyki (współczesnej też). Ale słuch na mowę mód i Gombrowicza zakłóca publicystyczno-obyczajowy ton i nadmiar innych stylów (ciotki Iwony to przebrani faceci). Żywe przedstawienie z paroma świetnymi rolami (m.in. Królowa Anny {#os#1444}Januszewskiej{/#}) zagubiło jednak dramat Iwony i klarowność samej sztuki.
Tytuł oryginalny
Noty
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 11