WIECZÓR pierwszy: zaczyna Teatr Polski z Wrocławia. Zespół, który po odejściu Krasowskich do Krakowa nie mógł jakoś odnaleźć własnej twarzy... - od kilku miesięcy kieruje nim Jerzy Grzegorzewski i teatr już poczyna krzepnąć, zyskiwać format artystyczny i intelektualny. Samemu Grzegorzewskiemu też zdaje się wychodzić na dobre zmiana statusu, z wolnego strzelca na municypalnego dygnitarza. Przedstawienie "Śmierci w starych dekoracjach" Różewicza zakomponował Grzegorzewski z rozmachem, a i młodzieńczą odwagą ujęć (ograny już nieco trick z zamianą funkcji widowni oraz sceny zyskał w wydaniu wrocławian jakąś nadrzędną, metafizyczną logikę), ale bez szkodzącego jego poprzednim inscenizacjom nawyka do bezsensownych prowokacji. Takich, co to niewiele znaczyły, ale snobi wyczytywali w nich znaczeń multum. Przedstawienie "Śmierci w starych dekoracjach" znaczy: to poetycka opowieść o zwykłym człowieczku, który zagubił się w bezmiarze sztuki i ży
Tytuł oryginalny
Notatnik z Warszawskich Spotkań (I)
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Warszawy nr 273