OBIECAŁEM tu przed dwoma tygodniami szerszy wywód o serialu "AKCJA V"; miał to być tekst pochlebny, chociaż nie bezkrytyczny. Tymczasem jednak przez prasę warszawską przetoczyła się istna lawina nieprzytomnych zachwytów, a potem Elżbieta D r y l l zebrała w studiu grono poważnych panów, uczestników "tych" wydarzeń przed 29 lat, i zadała im parę obcesowych pytań, zmierzających do potwierdzenia i uwierzytelnienia - bez jakichkolwiek zbędnych komplikacji - wszystkiego, co nam w serialu pokazano. W dodatku nazywało się to "d y s k u s j ą" ... W tej sytuacji postanowiłem - chociaż serial i mnie szczerze się podobał - wypełnić tzw. dotkliwą lukę i napisać głównie o mankamentach "Akcji V". Nie widzę bowiem żadnego powodu, aby odbierać ten utwór na klęczkach: mimo swych wszystkich niezaprzeczalnych zalet, jest to rzecz dosyć nierówna. Prawdziwy zachwyt muszą budzić tylko dialogi. Jerzy Janicki, który nieraz już dowiódł, �
Tytuł oryginalny
Notatnik telewidza
Źródło:
Materiał nadesłany
Radio i Telewizja nr 26