To przedstawienie nie mogło nie być niebagatelne. Raz: dlatego, że zostało przygotowane, niemałym nakładem czasu i pracy, w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej, który wśród naszych scen dramatycznych zajmuje, jak wiadomo, miejsce niepoślednie; jakkolwiek nie wszystkie role powierzono aktorom najgłośniejszym. Dwa: dlatego, że rozmach tego spektaklu, przynajmniej w jego wymiarze czasowym, jest niemały: ciągnie się on coś sześć czy siedem godzin i starcza go na dwa wieczory; chociaż - w porównaniu z taką "Mahabharatą" Brooka, w sumie dziewięć godzin w trzy wieczory, nie mówiąc o prawdziwych rekordach, jak "Ka Mountain and Guardenia Terrace" Boba Wilsona, sto sześćdziesiąt osiem godzin w osiem, jak by to powiedzieć, wieczorów - nie jest on znowu najdłuższy. Trzy: dla tego, że jest to adaptacja dzieła Fiodora Michajłowicza Dostojewskiego, pisarza, cokolwiek się o nim sądzi, z pewnością niepodrzędnego, i to dzieła spośród jego utwor
Tytuł oryginalny
Notatki po spektaklu "Bracia Karamazow"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 3