Do teatru niosło mnie jak na skrzydłach. Ionesco jest obecnie w dużym stopniu zapomniany przez teatry, prawie nikt go nie przypomina, nie pisze o nim, a we Francji trwa już od ładnych kilku lat jego zasłużony renesans w krytyce akademickiej i teatralnej oraz w teatrach, czego jestem mniej pewien, od kiedy nie śledzę już z zapartym tchem żadnych nowinek teatralnych. Jako wykładowca, który podjął się raczej niewdzięcznej roli propagatora dramaturgii francuskiej i włoskiej od XVII do połowy XX wieku, nie umiem nawet odpowiedzieć na pytanie, czy studenci, którzy muszą go czytać, znajdują upodobanie w tej lekturze. Wybór Nosorożca przez reżysera przedstawienia Artura Tyszkiewicza ucieszył mnie z wielu powodów. Nie tylko dlatego, że chciałem znowu zobaczyć inscenizację zapomnianej sztuki, wydało mi się możliwe zdarcie z niej wreszcie "upupiającej" etykietki dramatu czy tragedii konformizmu. Ionesco miał zawsze zainteresowania metafizyczne. Kiedy przyjech
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatralny pl.