Różne są motywy wystawiania na scenach teatralnych klasyki, na ogół stanowi ona wdzięczny materiał do ukazywania interpretacyjnych możliwości inscenizatorów. Często reżyser traktuje dzieło klasyczne bez ceregieli, dokonuje na nim operacji zniekształcających, kaleczy je własną myślą, ideą. W ubiegłym roku recenzenci teatralni donieśli o wydarzeniu, które miało stać się sygnałem do pohamowania samowoli niektórych inscenizatorów. Otóż Henryk Baranowski przygotował w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie inscenizację "Dziadów", które... mówiły o hippisowskich ruchach młodzieży na Zachodzie. Skandal był wielki, ale nie zdołał zniechęcić H. Baranowskiego do klasyki. W Szczecinie pojawił się on jako adaptator i reżyser "Źródła" według dramatów "Wanda", "Krakus", "Zwolon" oraz wierszy i poematów C. K. Norwida. W związku z takim wyborem utworów, które Baranowski scalił w jeden, nasuwa się kilka pytań: Dlaczego właśnie "Wanda", "Krakus",
Tytuł oryginalny
Norwid uznany i nie zrozumiany
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 244