- To jest mój poeta - powiedział Hanuszkiewicz, kiedy w przerwie rozmawialiśmy w garderobie Teatru Narodowego. I z pewnością ten osobisty stosunek twórcy przedstawienia do poezji Norwida zaważył na takim a nie innym tego przedstawienia kształcie.
Jest to przedstawienie porywające i pełne niezwykłych piękności. Jest to także przedstawienie, w którym myśl poety i jego filozofia - owa filozofia zawiła i trudna - rysuje się jasno, zrozumiale. Byłam na przedstawieniu urządzonym specjalnie dla młodzieży warszawskiego hufca harcerskiego. I - nie po raz pierwszy zresztą w "Teatrze Hanuszkiewicza" - widziałam, w jakim skupionym oczarowaniu młodzież chłonie słowo padające ze sceny. I urok scenicznego obrazu, i muzykę Kurylewicza; w jej takt najbardziej przejmujące liryki są przez aktorów śpiewane do mikrofonu. Przygotowując teksty Norwida dla teatru, Hanuszkiewicz zupełnie pominął teatralne, dramatyczne utwory poety. Nie była to sprawa przekornej fantazji, lecz poważnych przemyśleń. Bo Hanuszkiewicz - chyba słusznie - uważa, że siła Norwida tkwi w jego utworach pozateatralnych. Ze sceny Teatru Narodowego słyszymy więc fragmenty "Promethidiona", "Czarnych kwiatów", ulotnych liryków, satyr, listó