To nie jest Nora, która dojrzewa do buntu, początkowo zadowolona z życia w złotej klatce, potem gwałtem przebudzona, wreszcie zdesperowana i głęboko zraniona. Norę współczesną Dorota Landowska ukazuje jako kobietę od razu świadomą gry, w której uczestniczy, przyjmującą za normalny, choć nieco uciążliwy, układ żona-mąż, czyli ta, która ma wabić i chronić, i ten, który ma zdobywać i zwyciężać. Kiedy jednak okazuje się, że układ zostaje zakłócony, oboje wypadają z ról - ona traci moc wabienia, on - zwyciężania, Nora odchodzi. Bez większego żalu. Skoro małżeństwo jest martwe, nie ma sensu go ratować. Małżonkowie rozchodzą się bez awantur. Nawet problemu z dziećmi nie ma, bo reżyserka na wszelki wypadek wyminęła tę rafę i dzieci z tego spektaklu usunęła. Reżyserka Agnieszka Olsten, przerabiając "Norę" na współczesną sztukę o grach małżeńskich, jest konsekwentna, czasem do granic śmieszności, kiedy ukazuje chłopięcą sk
Tytuł oryginalny
Nora na zimno
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd nr 19/14.05