Wtorkowy wieczór. Członkowie "Klubu Czytelnika Głosu Wielkopolskiego" zaproszeni zostali na "Noc Helvera" Ingmara Villqista do Teatru Polskiego. Powoli przestrzeń Malarni ogarnia mrok. W ciemności znikają widzowie, pojawiają się aktorzy. Noc się zaczyna.
Helver, upośledzony młody mężczyzna, żyje z Karlą. Żyją z sobą w związku opartym na pomocy. On potrzebuje jej, bo sam nie potrafi żyć, Karla odkupuje porzucenie swojej upośledzonej córeczki. Byliby szczęśliwi, gdyby nie świat, który ich otacza. To rzeczywistość Niemiec tuż przed wybuchem wojny - marsze z pochodniami, szukanie winnych, innych, gorszych, egzekucje. Helver, który początkowo zadaje się z faszystami, w końcu staje się ich wrogiem. I wtedy ratuje go Karla. Czy naprawdę ratuje? - Nie wiedziałam, że Villqist takie rzeczy pisze - mówi Karolina Koszycka, czytelniczka "Głosu" spotkana po spektaklu. - Z początku drażnił mnie Michał Jarmicki (Helver), który wprowadzał uczucie nerwowości. Ale w końcu okazało się, że potrzebuje on tylko ciepła i oparcia. Tak samo Karla. Piękne przedstawienie. Spektakl, który wyreżyserował Paweł Łysak podobał się także Andrzejowi Waligórskiemu - Wprawdzie nie jestem jeszcze członkiem "Klubu", ale