O "Nocy listopadowej" Andrzeja {#os#2589}Wajdy{/#}, według dramatu Stanisława Wyspiańskiego, emitowanej przed paru miesiącami przez TVP piszę ze znacznym opóźnieniem spowodowanym - o czym wspomniałem to w poprzednim felietonie - dłuższą chorobą. O inspiracji romantycznej Wajdy pisałem od początku jego twórczości. Nie tylko o romantyzmie, którym od ponad wieku przesiąknięta jest nasza sztuka, lecz o polskim Romantyzmie historycznym. I nie ważne jest, a nawet tym ciekawsze, że tę tradycję przeniósł reżyser w nasze czasy: lata okupacji, Powstania Warszawskiego, okresu tuż powojennego. Pisałem o jego rozdartych bohaterach, uwięzionych między Strachem a Imaginacją, myśląc o Jasiu Krone w "Pokoleniu", czy o Maćku Chełmickim w "Popiele i diamencie". Cytowałem poszczególne dzieła romantyków. Nie wiem, czy owe analogie Wajda sobie od początku uświadamiał, ale mnie one uderzały. Oczywiście, byt to Romantyzm "przepuszczony" naj
Tytuł oryginalny
Noc listopadowa Wajdy
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 123