Stanisław Wyspiański nie miał własnego teatru. Owszem, był i świadkiem, i teatralnym współtwórcą kilku pierwszych wystawień swych dramatów, realizowano je pod jego okiem. Ale własnego teatru nie miał. I pytanie, czy ten geniusz teatru - nie było takiego w Polsce przed nim, chyba nie będzie i w przyszłości 1) - potrafiłby poprowadzić własny teatr, gdyby mu nawet Kraków dał scenę, na miarę własnych artystycznych zamierzeń? Wątpić można. Przepaść była między idealnym teatrem Wyspiańskiego, teatrem syntezą sztuk, teatrem o ogromnym napięciu idei i emocji - a między stanem współczesnej sceny, nie tylko prowincjonalnej, nie tylko polskiej. Co więcej, przepaść była między gigantycznym rozmachem i śmiałością idei teatralnych Wyspiańskiego a między stylową, techniczną - i intelektualną - skalą środków wykonawczych samego Wyspiańskiego. Po wielkich, pulsujących szalonym rytmem słowach Wysockiego z "Nocy listopa
Tytuł oryginalny
Noc Listopadowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 24